aaa4 |
Wysłany: Pon 15:19, 26 Cze 2017 Temat postu: |
|
Prosze jednak nikomu o tym nie mowic. Im pozniej zaczna sie ze mnie nabijac, tym lepiej.Przed wyjsciem Adamsberg napisal do Matyldy Fore-stier. Wystarczyla mu godzina, zeby odnalezc jej Karola Reyera, po prostu rano zadzwonil do paru paryskich instytucji zatrudniajacych niewidomych - do stroicieli, wydawcow, konserwatoriow. Reyer mieszkal w stolicy od kilku miesiecy, wynajmowal pokoj w okolicy Panteonu, w hotelu Grands Hommes. Adamsberg wyslal te informacje Matyldzie i zapomnial o Reyerze.
Rene Vercors-Laury nie wyroznia sie blyskotliwoscia, pomyslal juz w pierwszej chwili Adamsberg. Byl rozczarowany, bo zawsze robil sobie duze nadzieje, a kazdy zawod odczuwal jak dotkliwa kleske.
O nie, wcale nie byl blyskotliwy. A w dodatku irytujacy. Przeplatal zdania glupimi zwrotami, jak: "Nadaza pan? Na pewno pan nadaza?", albo deklaracjami typu: "Zgodzi sie pan ze mna, ze sokratejskie samobojstwo to tylko pewien model" i wcale nie oczekiwal Odpowiedzi Adamsberga, bo jego ulubione zdanka pelnily funkcje ozdobnikow. A Vercors-Laury tracil mnostwo czasu na formulowanie niesamowitych zdan, aby zdobic swa wypowiedz. Gruby lekarz pochylal sie do przodu w swoim fotelu, wsuwal palce za pasek, zdawal sie intensywnie myslec, a potem gwaltownie podskakiwal, aby rzucic szokujace zdanie: "Komisarzu, to nie jest przecietny facet...".
Poza tym facet nie byl kompletnym kretynem, jasne, ze nie |
|